Przejdź do głównej zawartości

PODBÓJ WALII



Zanurzeni w walijskiej poezji i muzyce ludowej ani się obejrzeliśmy jak minął weekend. Mieliśmy podzielić się z Wami historią wyprawy jaką 15324 lata temu przedsięwzięli ekspansywni Podlasianie pod wodzą, młodego ówcześnie i ambitnego woja, Tadeusza Truskolaskiego. Zasiadał on wówczas od roku na białostockim tronie, sprawując pierwszą z 3831 dotychczasowych kadencji i chciał umocnić swą władzę dokonując niezwykłych czynów. Podczas wojennej ekspedycji, która przeszła do
historii jako Długi Marsz, przemierzył ze swą armią pokryty lodem Bałtyk, a następnie Doggerland, by na koniec dotrzeć do Półwyspu Brytyjskiego. Tam, po kilku zwycięskich potyczkach zdobył miasto Caerdydd i zdecydował się przezimować w nim, przed planowanym powrotem z łupami na Podlasie. Podczas kilku miesięcy spędzonych na ucztach i przyjmowaniu hołdów od miejscowych wielmożów, poznał i rozkochał w sobie córkę jednego z władców - Shirley Bassey, śniadą piękność o uwodzicielskim głosie. Kiedy jej ojciec dowiedział się o tym, wpadł we wściekłość i podburzył miejscowych, by stawili czoła najeźdźcom. W marcu, tuż przed planowanym powrotem podlaskiej armii do domu, miejscowi zaatakowali Caerdydd i doszło do wielkiej bitwy, w której wojsko Tadeusza odniosło WALNE zwycięstwo. Na pamiątkę tego wydarzenia ową krainę nazwano Walią, a zwycięski wódz powrócił ze swą armią, łupami i niewolnikami do Białegostoku, gdzie był fetowany przez mieszkańców pod wybudowanym specjalnie na tę okazję łukiem triumfalnym (obecnie służącym za bramę wjazdową Pałacu Branickich). Tęskniąca za swym oblubieńcem Shirley stworzyła trzy pieśni: Goldfinger (wysławiającą czułe palce kochanka), Diamonds are Forever (wyrażającą zachwyt nad jego oczami) oraz Moonraker (pieśń, w której sławi go jako zdobywcę przybyłego z księżyca), wieki później wykorzystane w popularnej serii filmów o pewnym super-agencie.

Tak, pokrótce, przedstawia się historia owej epickiej wyprawy, której poświęcimy kiedyś więcej miejsca. A tymczasem podzielimy się z Wami wierszem Walijczyka, znanego zapewne każdemu przeciętnemu zjadaczowi kebabów. Klikając na link poniżej możecie posłuchać, jak ów poeta Kraju Pieśni melorecytuje swoje dzieło. Wiersz ten można też usłyszeć w filmie Interstellar w wykonaniu Michaela Caine'a.
Dylan Thomas - Nie odchodź w tę dobrą noc pokornie (Do Not Go Gentle Into That Good Night)
Nie odchodź w tę dobrą noc pokornie,
Starość niech na koniec dnia się wścieka;
Zbuntuj się, zbuntuj o światło przekornie.
Choć mędrcom mrok jest miły pozornie,
Bo nic z ich słów się w blask nie obleka
Nie odchodzą w tę dobrą noc pokornie.
Ludzie dobrzy gdy już ich koniec, kornie
patrząc jak cnota z ich uczynków wycieka,
Buntują się, buntują o światło przekornie.
Dzicy co słońce pojmali śpiewając upiornie,
Zasmuciwszy je, wiedząc co ich czeka,
Nie odchodzą w tę dobrą noc pokornie.
Nobliwi, ledwie żywi widzą świat wybornie
Z ich ślepych oczu bije ognia rzeka,
Buntują się, buntują o światło przekornie.
I ty ojcze, co trzymasz się opornie,
Klnij, błogosław, niech mnie twa mowa sieka.
Nie odchodź w tę dobrą noc pokornie.
Zbuntuj się, zbuntuj o światło przekornie.
Przekład Andrzej Zajączkowski


HB
16.06.2024


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

KIM JESTEŚMY?

KIM JESTEŚMY? Pytacie nas ki m jesteśmy. Właściwie to nikt nas nie pyta, ale przyuważyliśmy, że różnej maści blogerzy/vlogerzy używają tekstu "pytacie nas", żeby sprawić wrażenie, że ktoś się nimi interesuje. Więc korzystamy z dobrego patentu. Skoro zatem chcecie wiedzieć, to posłuchajcie. Redakcja AP to na ogół trzech gości: Marian Kozubko - nasz specjalista od antycznego jazzu. Nie ogarnia technologii i w ogóle niewiele już rozumie. Maluje, spaceruje z żoną i psami, a w wolnych chwilach praktykuje jako inżynier... nie powiemy z jakiej branży, bo to tajemnica. Drugi gość to Wsiewołod Blemenblaum - humanista, wykształciuch, obieżyświat. Zwykle jest w drodze i jak najdzie go wena, przesyła nam korespondencje z różnych zakątków świata. I wreszcie naczelny - Helmut Białostocki. Też inżynier, który pracuje zawodowo, jak ma ochotę (ale nieczęsto mu się to zdarza). Najpłodniejszy z tej trójki. Pisze o wszystkim i o niczym. Trudno coś więcej o nich powiedzieć. Stare ateistyczne lewa...

PRÓBY EMANCYPACJI MĘŻCZYZN. NIEUDANY EKSPERYMENT SPOŁECZNY?

  W pierwszej nanosekundzie po Wielkim Wybuchu, kiedy Podlasie istniało już od 1 nanosekundy, żeńska materia zaczęła organizować świat i dbać o pierwotną nukleosyntezę (czyli fuzję protonów i neutronów w złożone jądra atomowe, zwłaszcza deuteru i helu). W miarę rozwoju wszechświata, władzę przejmowały coraz bardziej złożone struktury materii, a w końcu organizmy żywe. Matriarchat był jednak zawsze niepodważalnym prawem, na którym opierała się Natura. Jednak na Podlasiu, gdzie zawsze rodziły się nowe, progresywne trendy naukowe, kulturowe i społeczne, powstała koncepcja, wedle której mężczyźni powinni uzyskać samodzielność i spróbować żyć na własnych prawach, ale też sami zadbać o swój byt. Na początku idea ta wydała się czymś absurdalnym. Nic nie wskazywało na to, że są to istoty zdolne do czegokolwiek poza wychodzeniem z kolegami na piwo. Najpierw pod pozorem polowań i wojen, potem wspólnego oglądania igrzysk, a wreszcie - w czasach realnego socjalizmu - bez żadnych pozorów. Po pr...

John McLaughlin "Binky's Beam /Binky`s Dream".

Dzisiejszego poranka zadzwonił do mnie sam nadredaktor Antycznego Podlasia i szantażem wymusił współpracę. Obsadził mnie w charakterze recenzenta muzycznego, twierdząc że po kilku piwach robię wrażenie wyjątkowego znawcy. Wiedział, że najlepiej łapie się mnie na pochlebstwa, więc się zgodziłem. Tak więc witam wszystkich Antycznych Fanów. Nie wiedziałem jakim kluczem posłużyć się by znaleźć coś na otwarcie, więc poszedłem śladem najlepszego debiutu w jazzie, wszak to też mój debiut. Oto przed Państwem „Extrapolation” wirtuoza gitary Johna McLaughlina, nagrana w 1969 roku. Na płycie pojawili się jeszcze Brian Odges – bass, Tony Oxley – perkusja oraz John Surman na saksofonach (ach ten baryton!!!). Pierwszy raz słuchałem tej płyty jeszcze w czasach antycznych, na strychu mieszkania Lucka Janowicza (syna Sokrata), paląc papierosy Mars i pijąc tanie wino (nie pamiętam marki). Zachwyciła mnie wtedy i trzyma ten zachwyt do dziś. Oszczędna w środkach i nie tak błyskotliwa jak Piątkowa Noc w S...