Przejdź do głównej zawartości

MIŁOŚĆ


Znów zadzwonił nadredaktor. „No skoro już napisałeś o Odeonie, to i musisz o Metrze, bla, bla, bla...”. Nie będzie to proste, żeby połączyć klub techno z jazzem, ale może się uda.

Tak, Metro istniało już w czasach przedantycznych. Na pomysł stworzenia go wpadła Marta, przebojowa dziewczyna z architektury. Robienie projektów ją trochę nudziło, więc dlaczego by nie zająć się czymś co ma sens? Początki Metra, które pamiętam, to białe plastikowe krzesła i towarzystwo mieszane. Bardzo mieszane. Połowa to chłopaki w skórzanych kurtkach, opowiadający sobie co udało im się ukraść w autobusie nr 5 (w piątce był największy tłok), a druga połowa, to dziadki w bistorowych marynarkach grające w szachy. Cicha muzyka, piwo Żubr oraz papierosy kupowane na sztuki. Z czasem to się zmieniło. Odważna muzyka wygoniła kieszonkowców i szachistów, Zbyszek (też student architektury) zaprojektował budżetowe wykończenie wnętrza, ze stalowych rurek i tektury. Atmosfera zrobiła się raczej młodzieżowa, studencka, no i jak przystało na dobrą piwnicę - undergroundowa. Właściciele zmieniali się, ale wszyscy dbali o jakość tego miejsca i co tu dużo pisać, było absolutnie wyjątkowe. Pamiętam wiele poranków, kiedy wychodziło się z Metra zobaczyć początek dnia. Pamiętam mnóstwo świetnych potańcówek, koncertów, spotkań. Tam też poznałem Davida Lyncha... ale o tym może kiedy indziej, bo co jest najważniejsze? Miłość. Tak, Miłość zagrała tam cudowny set, w swoim klasycznym składzie. Tymon wolał opowiadać żarty zamiast grać, Możdżer jeszcze nie gwiazdorzył tylko napieprzał w klawiaturę, Olter zaserwował najcudowniejsze i najdelikatniejsze solo na perkusji, a ja zdzierałem gardło krzycząc do Trzaski „MIKOŁAJ DAWAJ!!!”. Tak, jeśli to pamiętacie, to byłem ja. Żeby wczuć się w klimat tego wydarzenia proponuję kawałek z pierwszej płyty Miłości „Coltrane". Jak opowiadał po latach Mikołaj Trzaska, nagrywali go w studiu 11 razy, bez dogrywek i miksów, żeby czuć było energię i świeżość, za każdym razem dając z siebie wszystko: „To tak jakby mieć orgazm jedenaście razy jednego dnia”. Chyba im się to udało.
MK



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

KIM JESTEŚMY?

KIM JESTEŚMY? Pytacie nas ki m jesteśmy. Właściwie to nikt nas nie pyta, ale przyuważyliśmy, że różnej maści blogerzy/vlogerzy używają tekstu "pytacie nas", żeby sprawić wrażenie, że ktoś się nimi interesuje. Więc korzystamy z dobrego patentu. Skoro zatem chcecie wiedzieć, to posłuchajcie. Redakcja AP to na ogół trzech gości: Marian Kozubko - nasz specjalista od antycznego jazzu. Nie ogarnia technologii i w ogóle niewiele już rozumie. Maluje, spaceruje z żoną i psami, a w wolnych chwilach praktykuje jako inżynier... nie powiemy z jakiej branży, bo to tajemnica. Drugi gość to Wsiewołod Blemenblaum - humanista, wykształciuch, obieżyświat. Zwykle jest w drodze i jak najdzie go wena, przesyła nam korespondencje z różnych zakątków świata. I wreszcie naczelny - Helmut Białostocki. Też inżynier, który pracuje zawodowo, jak ma ochotę (ale nieczęsto mu się to zdarza). Najpłodniejszy z tej trójki. Pisze o wszystkim i o niczym. Trudno coś więcej o nich powiedzieć. Stare ateistyczne lewa

GÓRSKI BIAŁYSTOK

Mówienie o Białostocczyźnie, że to serce lub stolica polskich gór, to czysty truizm. To tak jak przekonywać kogoś, że najpiękniejsze plaże świata znajdują się w Zatoce Gdańskiej. Wie to każde dziecko. Fani górskiego trekkingu, narciarstwa zjazdowego, raftingu, wspinaczki wysokogórskiej itp., ciągną tu co roku, by korzystać z idealnych warunków, jakie oferują górskie pasma wokół Białegostoku: Góry Leńce, Góry Czumażowskie, Krzemienne Góry, Niedźwiedzie Góry, Wzgórza Świętojańskie - są to niewątpliwie perły w koronie gór naszej planety. Szczyty, które dumnie królują nad tymi pasmami to same prawiećwiertysięczniki. Nie jest to przypadek, gdyż jak dowodzą filmy zrealizowane przez National Geographic z udziałem Krystyny Czubówny, wzgórza Św. Rocha i Św. Magdaleny jako pierwsze wyłoniły się z praoceanu, a istoty, które wypełzły z wody, założyły w prabłocie praosadę, a w niej wybudowały pragmach, który nazwały Praurzędem Miejskim w Białymstoku. Pierwszym włodarzem miasta został Prasztelan Tra

ILLUSION

Pomimo zamknięcia tej linii przed laty, Pociąg Widmo wciąż kursuje z Białegostoku do Krainy Iluzji, w której panuje wieczny pokój i wolna miłość. Warto się wybrać, jeśli wyczerpały Ci się inne opcje. Podróż kosztuje tyle co nic - jedną nieśmiertelną duszę. HB 24-01-2024