Przejdź do głównej zawartości

MOJE ULUBIONE RZECZY

Kiedyś, kiedy wydawało mi się że znam się na wszystkim, byłem pewien, że wiem, co to jest jazzowa improwizacja. Mianowicie, że to taki moment na koncercie, kiedy muzyka przycicha i zwalnia a jeden z instrumentalistów wychodzi naprzód i zaczyna grać, co mu się właśnie w głowie pojawi. Może i tak może i nie.

Kiedy John Coltrane koncertował na początku lat 60-tych, grał bardzo wydłużone wersje swoich utworów. Jeśli kawałek na płycie trwał ok. 10 min, na koncercie grany był czasem ponad godzinę. Słuchacze klubów, gdzie regularnie koncertował, twierdzili że Coltrane nie gra koncertów, tylko robi próby zespołu, jednak pomimo tego nie chcieli opuścić ani jednej. Te wielokrotne powtarzane frazy, na próbach czy na koncertach, podobne są do pracy architekta, który poprzez wielokrotne szkice, nakładane na siebie i przerysowywane, w końcu jest w stanie stworzyć piękną formę budynku.

Doskonałym przykładem improwizacji jest historia utworu „My favorite things”, skomponowanego przez Rodgersa i Hammersteina do musicalu „Dźwięki muzyki”. Coltrane słysząc go, dostrzegł w jego melodii olbrzymi potencjał. Zaczął więc ogrywać ją na różne sposoby. Grał ten temat wiele razy na próbach i koncertach, aż nutki wskoczyły na właściwe miejsce tak mocno, że z cukierkowego klimatu filmu familijnego stał się szaloną jazdą bez trzymanki. Zamienił też saksofon tenorowy na sopranowy, co dodało improwizacji lekkości. Przed Państwem jedna z moich ulubionych rzeczy, w trzech wersjach: do lat 16, do lat 37 oraz nieocenzurowana dla dorosłych. Proszę słuchać głośno.

MK
09-08-2024



https://www.youtube.com/



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

KIM JESTEŚMY?

KIM JESTEŚMY? Pytacie nas ki m jesteśmy. Właściwie to nikt nas nie pyta, ale przyuważyliśmy, że różnej maści blogerzy/vlogerzy używają tekstu "pytacie nas", żeby sprawić wrażenie, że ktoś się nimi interesuje. Więc korzystamy z dobrego patentu. Skoro zatem chcecie wiedzieć, to posłuchajcie. Redakcja AP to na ogół trzech gości: Marian Kozubko - nasz specjalista od antycznego jazzu. Nie ogarnia technologii i w ogóle niewiele już rozumie. Maluje, spaceruje z żoną i psami, a w wolnych chwilach praktykuje jako inżynier... nie powiemy z jakiej branży, bo to tajemnica. Drugi gość to Wsiewołod Blemenblaum - humanista, wykształciuch, obieżyświat. Zwykle jest w drodze i jak najdzie go wena, przesyła nam korespondencje z różnych zakątków świata. I wreszcie naczelny - Helmut Białostocki. Też inżynier, który pracuje zawodowo, jak ma ochotę (ale nieczęsto mu się to zdarza). Najpłodniejszy z tej trójki. Pisze o wszystkim i o niczym. Trudno coś więcej o nich powiedzieć. Stare ateistyczne lewa

ILLUSION

Pomimo zamknięcia tej linii przed laty, Pociąg Widmo wciąż kursuje z Białegostoku do Krainy Iluzji, w której panuje wieczny pokój i wolna miłość. Warto się wybrać, jeśli wyczerpały Ci się inne opcje. Podróż kosztuje tyle co nic - jedną nieśmiertelną duszę. HB 24-01-2024

GÓRSKI BIAŁYSTOK

Mówienie o Białostocczyźnie, że to serce lub stolica polskich gór, to czysty truizm. To tak jak przekonywać kogoś, że najpiękniejsze plaże świata znajdują się w Zatoce Gdańskiej. Wie to każde dziecko. Fani górskiego trekkingu, narciarstwa zjazdowego, raftingu, wspinaczki wysokogórskiej itp., ciągną tu co roku, by korzystać z idealnych warunków, jakie oferują górskie pasma wokół Białegostoku: Góry Leńce, Góry Czumażowskie, Krzemienne Góry, Niedźwiedzie Góry, Wzgórza Świętojańskie - są to niewątpliwie perły w koronie gór naszej planety. Szczyty, które dumnie królują nad tymi pasmami to same prawiećwiertysięczniki. Nie jest to przypadek, gdyż jak dowodzą filmy zrealizowane przez National Geographic z udziałem Krystyny Czubówny, wzgórza Św. Rocha i Św. Magdaleny jako pierwsze wyłoniły się z praoceanu, a istoty, które wypełzły z wody, założyły w prabłocie praosadę, a w niej wybudowały pragmach, który nazwały Praurzędem Miejskim w Białymstoku. Pierwszym włodarzem miasta został Prasztelan Tra