Przejdź do głównej zawartości

 

W 1957 roku świat ekscytował się wystrzeleniem Sputnika, w 1961r. lotem Jurija Gagarina, a w 1969r. lądowaniem Amerykanów na księżycu. Mogło do tego dojść tylko dzięki wcześniejszej pracy dwóch konstruktorów zatrudnionych w białostockim MPK: Oskara Sosnowskiego i Konstantego Ciołkowskiego. W 1927 roku, ze względu na duże zatłoczenie popularnej "konki", czyli miejskich tramwajów konnych, Miasto Białystok zadecydowało o uruchomieniu pierwszej regularnej linii kosmicznej, celem połączenia centrum metropolii z Białostocką Bazą Orbitalną - BBO (konstruowaną równocześnie w zakładach kolejowych w Starosielcach), gdzie miano umieścić tanie mieszkania komunalne i przenieść część departamentów magistratu. Budowa kosmodromu i rakiety Roch 1 była na ukończeniu w 1939 roku. Wybuchła jednak wojna i start trzeba było przełożyć. Ostatecznie, 18 sierpnia 1946 roku, udało się dokończyć projekt. Niestety, omyłkowo, zamiast zezwolenia na start dokonano konsekracji kosmolotu, wskutek czego, po wypaleniu się paliwa, ten pozostał na ziemi i stoi tam do dziś.

Historia owa ma jeszcze drugie dno: Białystok w tamtym czasie był jedną z najbardziej progresywnych, innowacyjnych metropolii na świecie. Posiadał, prawdopodobnie jako jedyny, departamenty ochrony środowiska, transportu rowerowego i ładu przestrzennego. Tuż przed wybuchem wojny, w marcu 1939 roku, udało się wystrzelić z drugiego białostockiego kosmodromu na Krywlanach, rakietę Roch 2, która wyniosła na orbitę BBO. Wszystkie 3 wymienione wydziały znalazły się tam wraz z zatrudnionymi w nich urzędnikami. Do dziś funkcjonują na orbicie, ale ze względu na brak stałego połączenia z miastem, realizują własne cele, rozwijając się w sposób zrównoważony w kosmosie i zaniedbując potrzeby mieszkańców macierzystej metropolii, która tymczasem ginie w morzu betonu.

HB
08.01.2024



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

KIM JESTEŚMY?

KIM JESTEŚMY? Pytacie nas ki m jesteśmy. Właściwie to nikt nas nie pyta, ale przyuważyliśmy, że różnej maści blogerzy/vlogerzy używają tekstu "pytacie nas", żeby sprawić wrażenie, że ktoś się nimi interesuje. Więc korzystamy z dobrego patentu. Skoro zatem chcecie wiedzieć, to posłuchajcie. Redakcja AP to na ogół trzech gości: Marian Kozubko - nasz specjalista od antycznego jazzu. Nie ogarnia technologii i w ogóle niewiele już rozumie. Maluje, spaceruje z żoną i psami, a w wolnych chwilach praktykuje jako inżynier... nie powiemy z jakiej branży, bo to tajemnica. Drugi gość to Wsiewołod Blemenblaum - humanista, wykształciuch, obieżyświat. Zwykle jest w drodze i jak najdzie go wena, przesyła nam korespondencje z różnych zakątków świata. I wreszcie naczelny - Helmut Białostocki. Też inżynier, który pracuje zawodowo, jak ma ochotę (ale nieczęsto mu się to zdarza). Najpłodniejszy z tej trójki. Pisze o wszystkim i o niczym. Trudno coś więcej o nich powiedzieć. Stare ateistyczne lewa...

PRÓBY EMANCYPACJI MĘŻCZYZN. NIEUDANY EKSPERYMENT SPOŁECZNY?

  W pierwszej nanosekundzie po Wielkim Wybuchu, kiedy Podlasie istniało już od 1 nanosekundy, żeńska materia zaczęła organizować świat i dbać o pierwotną nukleosyntezę (czyli fuzję protonów i neutronów w złożone jądra atomowe, zwłaszcza deuteru i helu). W miarę rozwoju wszechświata, władzę przejmowały coraz bardziej złożone struktury materii, a w końcu organizmy żywe. Matriarchat był jednak zawsze niepodważalnym prawem, na którym opierała się Natura. Jednak na Podlasiu, gdzie zawsze rodziły się nowe, progresywne trendy naukowe, kulturowe i społeczne, powstała koncepcja, wedle której mężczyźni powinni uzyskać samodzielność i spróbować żyć na własnych prawach, ale też sami zadbać o swój byt. Na początku idea ta wydała się czymś absurdalnym. Nic nie wskazywało na to, że są to istoty zdolne do czegokolwiek poza wychodzeniem z kolegami na piwo. Najpierw pod pozorem polowań i wojen, potem wspólnego oglądania igrzysk, a wreszcie - w czasach realnego socjalizmu - bez żadnych pozorów. Po pr...

John McLaughlin "Binky's Beam /Binky`s Dream".

Dzisiejszego poranka zadzwonił do mnie sam nadredaktor Antycznego Podlasia i szantażem wymusił współpracę. Obsadził mnie w charakterze recenzenta muzycznego, twierdząc że po kilku piwach robię wrażenie wyjątkowego znawcy. Wiedział, że najlepiej łapie się mnie na pochlebstwa, więc się zgodziłem. Tak więc witam wszystkich Antycznych Fanów. Nie wiedziałem jakim kluczem posłużyć się by znaleźć coś na otwarcie, więc poszedłem śladem najlepszego debiutu w jazzie, wszak to też mój debiut. Oto przed Państwem „Extrapolation” wirtuoza gitary Johna McLaughlina, nagrana w 1969 roku. Na płycie pojawili się jeszcze Brian Odges – bass, Tony Oxley – perkusja oraz John Surman na saksofonach (ach ten baryton!!!). Pierwszy raz słuchałem tej płyty jeszcze w czasach antycznych, na strychu mieszkania Lucka Janowicza (syna Sokrata), paląc papierosy Mars i pijąc tanie wino (nie pamiętam marki). Zachwyciła mnie wtedy i trzyma ten zachwyt do dziś. Oszczędna w środkach i nie tak błyskotliwa jak Piątkowa Noc w S...