Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2024

MIŁOŚĆ

Znów zadzwonił nadredaktor. „No skoro już napisałeś o Odeonie, to i musisz o Metrze, bla, bla, bla...”. Nie będzie to proste, żeby połączyć klub techno z jazzem, ale może się uda. Tak, Metro istniało już w czasach przedantycznych. Na pomysł stworzenia go wpadła Marta, przebojowa dziewczyna z architektury. Robienie projektów ją trochę nudziło, więc dlaczego by nie zająć się czymś co ma sens? Początki Metra, które pamiętam, to białe plastikowe krzesła i towarzystwo mieszane. Bardzo mieszane. Połowa to chłopaki w skórzanych kurtkach, opowiadający sobie co udało im się ukraść w autobusie nr 5 (w piątce był największy tłok), a druga połowa, to dziadki w bistorowych marynarkach grające w szachy. Cicha muzyka, piwo Żubr oraz papierosy kupowane na sztuki. Z czasem to się zmieniło. Odważna muzyka wygoniła kieszonkowców i szachistów, Zbyszek (też student architektury) zaprojektował budżetowe wykończenie wnętrza, ze stalowych rurek i tektury. Atmosfera zrobiła się raczej młodzieżowa, studencka, n

TRAKTAT O DOBREJ ROBOCIE

Mój dziadek był człowiekiem wielu talentów. Większość życia przepracował w białostockich Uchwytach jako tokarz, ale chwytał się różnych prac. Tuż po wojnie, która pozostawiła Białystok w gruzach (podobnie jak Warszawa został przez Niemców metodycznie zrównany z ziemią) zbudował na Nowym Mieście dom z cegieł, które znosił i zwoził z morza ruin w centrum. Sam wykonał wszystkie instalacje, w tym centralne ogrzewanie, dla którego źródłem ciepła był kuchenny piec; sam skonstruował więźbę i pokrył dach dachówką z odzysku. Sam też zrobił dużą część mebli. Potem zbudował też warsztat, który wyposażył w sprzęt niezbędny dla ślusarza - stolarza - rzeźbiarza - mechanika - elektryka. Realizował tam zamówienia na wyposażenie kościołów i cerkwi, trzykołowe wózki, napędzane silnikami od motocykli, dla spółdzielni mieszkaniowych, katafalki-chłodnie dla zakładów pogrzebowych, meble dla siebie oraz bliższej i dalszej rodziny itd., itp. Kiedy skończył budowę domu, kupił używany austriacki (wiedeński) zeg

NOWY WOLIN – wierzenia, grupy wyznawcze, wspólnoty religijne

Podobnie jak Podlasie właściwe, tak i Anty(podyczne) (górskie) Podlasie - OD ZAWSZE było miejscem przecięcia i skrzyżowania kultur, przy czym – jak to zwykle bywa – to kultura dominująca krzyżowała kultury niedominujące. W każdym razie, z tej przedziwnej mieszanki językowo-obyczajowo-kulturowej zrodziła się wielorakość wierzeń i wyznań. Wszyscy tutaj dawali wyraz swojej wierze Wieloma Językami, ale tylko dwoma. Jak pisała historyczka Julita Charyło-Tuala w 1917 roku, „śród ludności tubylczej, mieszanym językiem słowiańsko-samoańskim mówiącej, wielka mnogość (słownie: sześć) wierzeń się rozpowszechniła, a do dziś większość tutejszych za temi wierzeniami podąża, światła wiary prawdziwej nie znając.” 1). W początkach XX w. najbardziej rozpowszechniony był KULT CARGO-NIKOLAJA. Jak wiemy, kulty cargo zrodziły się, gdy ludność wysp Pacyfiku odnotowała, że biali ludzie budują pasy startowe i lądowiska, czego wynikiem jest przylatywanie samolotów z żywnością i innymi dobrami, i zaczęła ich naś

PODBÓJ WALII

Zanurzeni w walijskiej poezji i muzyce ludowej ani się obejrzeliśmy jak minął weekend. Mieliśmy podzielić się z Wami historią wyprawy jaką 15324 lata temu przedsięwzięli ekspansywni Podlasianie pod wodzą, młodego ówcześnie i ambitnego woja, Tadeusza Truskolaskiego. Zasiadał on wówczas od roku na białostockim tronie, sprawując pierwszą z 3831 dotychczasowych kadencji i chciał umocnić swą władzę dokonując niezwykłych czynów. Podczas wojennej ekspedycji, która przeszła do historii jako Długi Marsz, przemierzył ze swą armią pokryty lodem Bałtyk, a następnie Doggerland, by na koniec dotrzeć do Półwyspu Brytyjskiego. Tam, po kilku zwycięskich potyczkach zdobył miasto Caerdydd i zdecydował się przezimować w nim, przed planowanym powrotem z łupami na Podlasie. Podczas kilku miesięcy spędzonych na ucztach i przyjmowaniu hołdów od miejscowych wielmożów, poznał i rozkochał w sobie córkę jednego z władców - Shirley Bassey, śniadą piękność o uwodzicielskim głosie. Kiedy jej ojciec dowiedział się o

DOZWOLONE OD LAT 18-tu!

  DOZWOLONE OD LAT 18-tu! Skoro nadchodzą wakacje, to my pakujemy walizki i planujemy kolejne wyprawy badawcze. Oczywiście na północ, gdzie wieją zimne wiatry, pada deszcz i można odetchnąć pełną piersią. Tym razem wyruszymy do Walii, śladami Dafydda ap Gwilyma (ur. ok. 1320, zm. 1370/1380) – walijskiego poety epoki średniowiecza, który urodził się w hrabstwie Ceredigion w rodzinie rycerskiej. Jego twórczość zasługuje na uwagę ze względu na wyszukany styl i tematykę dotyczącą głównie przyrody i miłości, a w mniejszym stopniu bohaterskich czynów wojennych, a także z powodu jej związków z poezją klasyczną. Tematyką nawiązywał do tradycji prowansalskiej poezji trubadurów opisując (często w sposób rubaszny) miłość także w sensie fizycznym. Dafydd ap Gwilym uważany jest za jednego z najznakomitszych walijskich poetów średniowiecznej Europy. Oto jeden z jego poematów poświęconych... zresztą sami przeczytajcie. Chodzi o trudną relację poety z jedną z części jego ciała. Jeśli nie władacie bieg

POCZTÓWKI Z MIASTA B

Duke Ellington i John Coltrane „In A Sentimental Mood”

Są artyści, którzy mnie irytują, a mówiąc językiem przedantycznym w.k.u.r.w.i.aj.ą. Mocno. Tak do końca, nie zawsze wiem dlaczego. Jest w nich coś, co budzi u mnie rozdrażnienie i żeby nie oszaleć szybko łykam xanax i zapijam go wódką. Niestety to duża grupa, więc ciągle chodzę na haju. Przodują w niej Die Antwoord – adaptowali kalekie dziecko, żeby podbić sobie popularność, Adam Driver – aktor, który cały czas robi głupie miny, Greogorian - jakiż sadysta mógł wymyślić mnichów śpiewających Metallicę (???), Pedro Pascal – miał pretensje do reżysera, że obsadził go w serialu, w którym nie musi się pojawiać na planie, bo go nie widać, Andrea Bocelli – ratunku jest wszędzie, Meryl Streep – za uśmiech, plus nasz polski do bólu Doktor Misio za wszystko. Ale najbardziej cierpnie mi ciało, kiedy gdzieś na horyzoncie pojawia się Tenacious D. Nie pomaga wtedy żaden mix alkoholu i środków uspokajających, ratuje mnie tylko jedna szczególna mptrójka, przygotowana na tę okazję w telefonie. Włączam j
Zaczęliśmy weekend już wczoraj, bo kto bogatemu zabroni? Wybraliśmy się w redakcyjnym składzie do  Galeria Sztuki Marchand  by sprawdzić jakie są symptomy lekarskiej sztuki.  "Symptomy sztuki" - Twórczość malarska lekarzy Okręgowej Izby Lekarskiej w Białymstoku  Okazało się, że nie jest źle, było bowiem pod dostatkiem wina i ciekawych partnerów do rozmów o sztuce i nie tylko. Kilkunastominutowy spacer wzdłuż Królowej Polskich Rzek zaprowadził nas potem do  Zmiana Klimatu  , gdzie kontynuowaliśmy fascynujące rozmowy ( Marian Kozubko  ! ) i łowiliśmy jednym uchem cudownego, chillowego, wyrafinowanego seta  Dtekk   https://fb.me/e/6YeXMX5MZ Jak przystało na nobliwych starców, trafiliśmy do domów tuż przed północą. Akurat, żeby zdążyć na premierę Ultragalaktycznego Podmuchu  La Venders  (link w komentarzach) Co dalej robić z weekendem, który TAK się zaczął?! Prosimy o Wasze sugestie. HB 14.06.2024

John McLaughlin "Binky's Beam /Binky`s Dream".

Dzisiejszego poranka zadzwonił do mnie sam nadredaktor Antycznego Podlasia i szantażem wymusił współpracę. Obsadził mnie w charakterze recenzenta muzycznego, twierdząc że po kilku piwach robię wrażenie wyjątkowego znawcy. Wiedział, że najlepiej łapie się mnie na pochlebstwa, więc się zgodziłem. Tak więc witam wszystkich Antycznych Fanów. Nie wiedziałem jakim kluczem posłużyć się by znaleźć coś na otwarcie, więc poszedłem śladem najlepszego debiutu w jazzie, wszak to też mój debiut. Oto przed Państwem „Extrapolation” wirtuoza gitary Johna McLaughlina, nagrana w 1969 roku. Na płycie pojawili się jeszcze Brian Odges – bass, Tony Oxley – perkusja oraz John Surman na saksofonach (ach ten baryton!!!). Pierwszy raz słuchałem tej płyty jeszcze w czasach antycznych, na strychu mieszkania Lucka Janowicza (syna Sokrata), paląc papierosy Mars i pijąc tanie wino (nie pamiętam marki). Zachwyciła mnie wtedy i trzyma ten zachwyt do dziś. Oszczędna w środkach i nie tak błyskotliwa jak Piątkowa Noc w S

ANTYPODY ANTYCZNEGO PODLASIA

Korespondencja z Nowego Wolina – dr Wsiewołod Blumenblaum ANTYPODY ANTYCZNEGO PODLASIA Już XVIII-wieczni geografowie Nowego Wolina odnotowali, ze zdumieniem czochrając sobie bródki (nawzajem), że Nowy Wolin znajduje się na dokładnych antypodach Podlasia. Nota bene, wskutek skomplikowanego procesu językowego, sama nazwa antypody narodziła się właśnie na Nowym Wolinie, jako skrót od „Anty(czne) Pod(lasie)”. Koloniści podlascy swój region na północnym wschodzie Nowego Wolina przezwali ANTYPODLASIEM. Nazwa funkcjonuje do dziś (obok takich lokalnych określeń jak „Tü Těj”), choć nie jest w „oficjalnym” obiegu ze względu na jej potencjalnie pejoratywną wymowę wobec Podlasia właściwego. W 1925 zadekretowano oficjalną nazwę w języku maoryskim – „Whenua Awa Marumaru” (Ziemia Bagnistej Rzeczki). Z tej nazwy zrodziło się z kolei potoczne określenie „Awe-Marumaria”, używane przez katolickich mieszkańców regionu. (Wsiewołod Blumenblaum, Nowy Wolin) 13.06.2024

Korespondencja z Nowego Wolina – dr Wsiewołod Blumenbaum

Korespondencja z Nowego Wolina – dr Wsiewołod Blumenblaum Jak już powszechnie wiadomo, od dobrych kilku dziesięcioleci spór o pierwszego europejskiego „odkrywcę” Nowego Wolina został na dobre rozstrzygnięty na rzecz polskiego żeglarza i przyszłego gubernatora wyspy – Tomasza Bajdurskiego. Jednak dopiero najnowsze badania rzucają więcej światła na najwcześniejsze europejskie osadnictwo na wyspie. Okazuje się mianowicie, że zdominowane było przez przybyszy z Podlasia – w północnej górzystej części wyspy do tego stopnia, że od tamtego czasu główny masyw nosi nazwę Marczuk (i jego wcześniejsza nazwa w dialekcie rakahanga-manihiki języka aratonga nie jest znana). Właśnie badania języka (jak również chromosomowego DNA) pozwoliły ustalić, że to przybysze z Podlasia jako pierwsi, bez oporów wchodzili w związki z miejscową ludnością – i już w czasach zmierzchu I Rzeczpospolitej, pod koniec XVIII wieku mieliśmy do czynienia od 2-3 pokoleń z ludnością kreolską, mówiącą w większości językiem tu-
 

Kielichów naszych...

Kielichów naszych rynien Nie napełni już Bożej krwi deszcz Rozpaczliwie Nasłuchujących anten Nie muśnie Anielski śpiew Na szybach naszych Świątyń Domów Serc Ostatni ptak Odda w ofierze Swe kołaczące serce HB 11.06.2024

SŁOWIAŃSKIE HISTORIE ALTERNATYWNE

Kilka miesięcy temu przedzieraliśmy się przez ciemną dolinę pseudonaukowych bzdur, chłonąc trujące turbosłowiańskie wyziewy unoszące się nad kartami “Słowiańskich Dziejów” Bogusława Dębka. Szanujące się kiedyś wydawnictwo Bellona skupiło się obecnie na wydawaniu słowiańskiego fantasy przebranego za historię. I choć szydzenie z tego typu “wiedzy” legło u podstaw profilu AP, to nie mamy aż tyle cierpliwości i wolnego czasu, by brnąć przez setki stron bełkotu tylko po to, by go wyśmiać w krótkim poście. Są zresztą lepsi od nas jak chociażby Historyczne bzdury , więc im zostawiamy tę wątpliwą przyjemność. Powiewem świeżości po kontakcie z w/w dziełem była “Cywilizacja Słowian” Kamila Janickiego - oparta na rzetelnej wiedzy i nieźle napisana książka popularnonaukowa. Ale złe turbosłowiańskie demony rozpierzchły się w popłochu dopiero, kiedy sięgnęliśmy po “Religie dawnych Słowian” Dariusza Sikorskiego. Autor nie zniża się w niej do polemiki z potomkami Wielkiej Lechii, lecz rozkłada na czy