Znów zadzwonił nadredaktor. „No skoro już napisałeś o Odeonie, to i musisz o Metrze, bla, bla, bla...”. Nie będzie to proste, żeby połączyć klub techno z jazzem, ale może się uda. Tak, Metro istniało już w czasach przedantycznych. Na pomysł stworzenia go wpadła Marta, przebojowa dziewczyna z architektury. Robienie projektów ją trochę nudziło, więc dlaczego by nie zająć się czymś co ma sens? Początki Metra, które pamiętam, to białe plastikowe krzesła i towarzystwo mieszane. Bardzo mieszane. Połowa to chłopaki w skórzanych kurtkach, opowiadający sobie co udało im się ukraść w autobusie nr 5 (w piątce był największy tłok), a druga połowa, to dziadki w bistorowych marynarkach grające w szachy. Cicha muzyka, piwo Żubr oraz papierosy kupowane na sztuki. Z czasem to się zmieniło. Odważna muzyka wygoniła kieszonkowców i szachistów, Zbyszek (też student architektury) zaprojektował budżetowe wykończenie wnętrza, ze stalowych rurek i tektury. Atmosfera zrobiła się raczej młodzieżowa, studencka, n
Najbardziej aktualne źródło faktów nieautentycznych z dziejów Podlasia.